Od kiedy pamiętam, dwa uczucia były obecne w moim sercu: gorące pragnienie przyjaźni i zamiłowanie do modlitwy. Pragnienia te ukształtowały moje życie osobiste i moje relacje. Od dziecka byłem bardzo związany z licznym rodzeństwem, a od kiedy spotkałem Pana Jezusa, tzn. od 61 lat, nigdy nie porzuciłem modlitwy osobistej ani wspólnotowej. W takim właśnie kontekście doszło do powstania Koinonii Jan Chrzciciel. W nim też należy odczytywać to, co nazywamy „Proroctwem o Camparmò”.
Zaraz po doświadczeniu wylania Ducha Świętego, które miało miejsce 4 maja 1975 r. w miejscowości Ronchi di Villafranca w diecezji i prowincji Padewskiej, odczułem w sobie silne pragnienie założenia wspólnoty, której całe życie byłoby skoncentrowane na modlitwie. Mówiąc „całe życie”, mam na myśli poświęcanie modlitwie znaczącej części czasu tak, jak to kiedyś miało miejsce w klasztorach. Dziś nie ma już wspólnot, w których modlitwa byłaby głównym zajęciem w ciągu dnia. W przeszłości istniały klasztory, w których dobę dzielono na trzy części: osiem godzin modlitwy, osiem godzin pracy i osiem godzin wypoczynku.
Wkrótce po doświadczeniu wylania Ducha Świętego usłyszałem w sercu głos – łagodny, ale silny, natarczywy, a jednak pozostawiający wolność: „Idź na pustynię; tam będę do ciebie mówił”. Poddałem to natchnienie rozeznaniu moich braci, z którymi tworzyliśmy kapłańską wspólnotę. Po wspólnej modlitwie rozeznanie było jednomyślne: te słowa pochodzą od Pana; trzeba za nimi pójść. Podjęliśmy więc decyzję, że udam się na dwumiesięczny czas pustyni (podobne doświadczenie przeżyłem wkrótce po moim pierwszym spotkaniu z Jezusem, kiedy miałem osiemnaście lat).
Zatrzymałem się więc na górze Palon w masywie Pasubio, należącym do Małych Dolomitów. Rektor kościoła pw. św. Antoniego Pustelnika w Schio udostępnił mi domek w pobliżu kościółka na górze Palon, zbudowanego dla uczczenia pamięci żołnierzy poległych podczas I wojny światowej.
4 lipca 1975 r. wszedłem na górę Palon, gdzie pozostałem przez dwa miesiące. Przez pierwsze dwa tygodnie pościłem o samej wodzie. Otrzymałem wówczas wiele wskazówek od Pana, ale najważniejszym światłem dotyczącym przyszłości były następujące słowa: „Dam ci miejsce po lewej stronie od tej doliny. Zamieszkasz tam z braćmi i nie będą to ci, z którymi teraz mieszkasz”. Tym słowom towarzyszył obraz dwóch dróg: Jedna była ciemna i wspinali się nią chorzy na rozmaite choroby. Drugą, jasną, schodzili ludzie uzdrowieni i pełni radości. 19 września 1975 r. znalazłem się w Camparmò k.Valli del Pasubio, a 2 kwietnia 1976 r. razem z młodym wówczas Sandro Bocchinem wzięliśmy w posiadanie tę opuszczoną osadę. Z pomocą murarza nazwiskiem Piero Fin zaczęliśmy odbudowywać znajdujące się tam zrujnowane domy. Dołączył do nas jeszcze jeden brat – Costantino.
24 czerwca 1978 r. Antonietta Salvan, siostra z grupy Odnowy w Duchu Świętym w Cossato w diecezji Biella w Piemoncie, otrzymała proroctwo, które odnosiło się do mnie. Przesłała je na ręce przełożonego wspólnoty kapłańskiej, w której żyłem wcześniej. Brzmiało ono w sposób następujący: „Pozostawcie swobodę Ricardo, aby mógł udać się do Camparmò. Tę ziemię Ja sam pobłogosławiłem”. Ja nie znałem Antonietty. Dużo później dowiedziałem się od niej, że od 1976 roku na polecenie Pana modliła się za pewnego księdza, w którym rozpoznała później mnie. Takie było pierwsze proroctwo, jakie Antonietta otrzymała w związku z Camparmò.
Kolejne otrzymaliśmy dwa miesiące później – 25 sierpnia 1978. Stało się ono programowym proroctwem dla Camparmò i dało początek zrodzonemu tam doświadczeniu życia wspólnotowego, a w końcu także całej Koinonii Jan Chrzciciel.
Autor: o. Ricardo Argañaraz